sobota, 12 maja 2012

Rozdział 41

-Sofia ? - spytałam , patrząc na roześmianą twarz. Byłam niemal pewna , że to ona. Musiałam znać odpowiedź. Dziewczyna przestała rechotać , a jej twarz przybrała poważny wyraz.
-Taak. - odpowiedziała , przeciągając samogłoski. Rzuciłam się na jej szyję i mocno przytuliłam. Wyglądała na otępiałą.
-To ja. Emily Backstorm. - dodałam. Sofii opadła kopara. Jej oczy błysnęły.
-Emily. Woow , bardzo się zmieniłaś. - oznajmiła , mierząc mnie wzrokiem.
-Ty też.
Sofia w żadnym stopniu nie przypominała tej samej osoby , którą spotykałam niemal codziennie dwa lata temu. Wtedy nosiła sukienki od Chanel , buty od Dee Zee i żakiety od Prady , miała blond włosy , takie same jak jej młodsza siostra Marie. A teraz ? Jej włosy były kolorowe niczym tęcza , na nogach miała tenisówki (totalne bezguście) , jej nogi opinały za duże jeansy o niemodnym kroju , a bluzka wyglądała , jakby był to przerobiony worek na ziemniaki.
-Co się stało , Sofii ? - zapytałam , patrząc na nią.
Jak dobrze pamiętałam Sofia chciała zostać modelką. Miała do tego idealne warunki. Była wysoka , miała ładną buźkę , wyczucie stylu i długie , zdrowe włosy.
-Ojciec wyrzucił mnie z domu. - mówiła Sofia drżącym głosem. - Wiesz dlaczego ? Bo oznajmiłam mu , że mam zamiar podróżować po świecie.
Zmarszczyłam brwi. Owszem , pan Brian był człowiekiem , którego łatwo było wkurzyć , ale nie posunąłby się do tego by wyrzucić córkę z domu. Na miłość Boską ! Jedna z jego wielu restauracji nosiła jej imię.
-Znam twojego ojca i...
-Nie pozwoliłaś mi dokończyć. - mruknęła , okręcając różowe pasemko wokół palca. - To pokręciłoby jego wszelkie plany. Nie miałby komu pozostawić sieci restauracji.
Wszystko stało się jasne. Pan Brian całe życie pracował na te restauracje , one były dla Niego jak dzieci. Tylko , że one przynosiły dochody. Nie zniósłby tego , gdyby dorobek jego życia przepadł.
-A co z Marie ?
-Ha ! Ona oczywiście jest ważniejsza. Ojciec kazał jej spełniać marzenia wpłacając na jej konto sześciocyfrową liczbę.
W mojej głowie pojawił się plan. Całkiem niezły plan.
-Wiesz , co...dzisiaj wieczorem idę na kolację do twojego ojca i myślę , że uda mi się nieco pozmieniać plany Marie.
Sofia uśmiechnęła się i mruknęła:
-Zawsze wiedziałam , że jesteś bystrzejsza od mojej siostruni.
Kelner do naszego stolika przyniósł zamówienie.
-Nie jestem głodna. - szepnęłam.
-Ja też nie.
Zostawiłam na stole 20 Euro i razem z Sofią wyszłyśmy z restauracji.
*** 
Siedziałam w restauracji razem z Hazzą , Marie i jej ojcem.
-Co słychać u Sofii ? - zaczęłam rozmowę. Pan Brian rzucił mi oskarżycielskie spojrzenie. Nie było zadowolony z pytania , pewnie w tamtym momencie nie był też zbyt uradowany moim towarzystwem. Otrzepał swoją kamizelkę i odpowiedział:
-Wszystko dobrze.
Łgał jak z nut. Brzydziłam się całą tą restauracją , panem Brian'em oraz Marie.
-A wie pan co. To dziwne. Bo spotkałam ją dzisiaj w centrum i żebrała. - rzuciłam bardzo ostrym tonem. Harry przesypujący sól nawet podniósł głowę zdziwiony. 
-To był jej wybór. - zagrzmiał właściciel restauracji. Miał głos niski i gruby. Bardzo męski , ale jeśliby mnie wkurzył mogłabym wrzasnąć na tyle głośno , że wszystkie szyby popękałyby.
-Nie to pan nie dał jej wyboru. - warknęłam. - Wie pan , że to podłe zachowanie jak na osobę publiczną. Gdyby tylko prasa się dowiedziała.
-Czy to szantaż ?
H teraz z zaciekawieniem przyglądał się kłótni. Jakby oglądał jedną z głupawych wenezuelskich telenoweli. Uniosłam ręce w geście obronnym. 
-W żadnym wypadku , o prostu wspominam o tym panu. I wie pan , to nie jest dobry pomysł , żeby Marie podróżowała i spełniała marzenia. - zaświergotałam głosem ociekającym słodyczą.
Pan Brian rzucił mi zaciekawione spojrzenie.
-Dlaczego ?
Zaśmiałam się sarkastycznie. A mój sarkastyczny śmiech nigdy nie zapowiada czegoś dobrego. Mam wtedy napad głupawki albo naprawdę okropny plan , który zamierzam wcielić w życie. W tym wypadku była to jednak odpowiedź B.
-Marie nie jest osobą asertywną. A co gdyby wpadła w krąg narkomanów i wywołałaby skandal ?! Mogłaby też zostać zmuszona do pracy w domu publicznym , a kiedy by się sprzeciwiła mogliby ją zabić... - rozpoczęłam mowę , którą przygotowałam sobie jeszcze przed kolacją. - Mogłaby również zajść w ciążę.
Pan Brian gładził się po swojej okazałej brodzie , patrząc w nie zidentyfikowany punkt. Bingo ! Moja przemowa dała mu powody do myślenia.
-Zobaczcie ! Przynieśli banany w czekoladzie ! - zawołała Marie , by tylko wyrwać ojca z zamyślenia. 
-Masz rację Emily...Marie powinna raczej...
-...odziedziczyć sieć restauracji. - dokończyłam. Pan Brian uśmiechnął się do mnie promiennie. Spojrzałam w stronę byłej przyjaciółki. Siedziała skulona na siedzeniu. Nie umiała się sprzeciwić ojcu , więc wiedziałam że sprawa jest załatwiona.
-Przepraszam was , ale muszę zadzwonić do Sofii. - dodał pan Brian.
Wstałam i ruszyłam w stronę wyjścia. Noc była pogodna i optymistycznie zapowiadała następny dzień. Tak samo czułam się ja. Pełna optymizmu i pokojowo nastawiona do życia.
_________________________________________________________________________________________
Witam kochani ! To już 41 rozdział. Jak zauważyliście na stronie pojawił się nowy szablon , który wykonała dla nas moja przyjaciółka - Wiktoria. Serdeczne dzięki. Mam dla was pewną niespodziankę. Więc dzisiaj zdradzę wam , że do końca pozostało 8 rozdziałów + epilog. Dziękuję wam za wszystkie komentarze i mam nadzieję , że dotrwacie ze mną do końca. Devonne.

10 komentarzy:

  1. Nie no ..chcesz skonczyć z tym blogiem :( ...Straszne - nie sądziłam , że to stanie sie tak szybko .
    Rozdział fajny , ale trochę się w nim 'gubiłam" .
    @DemiNeedsPoland

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział, szkoda że chcesz skończyć tego bloga ;cc

    OdpowiedzUsuń
  3. Już tylko 8 rozdziałów? Nie!
    Rozdział wspaniały jak zawsze *____*

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się z anonimkiem. Też się gubiłam. Super rozdział tylko szkoda, że niedługo skończysz

    OdpowiedzUsuń
  5. Już prawie kończysz?!!! Niee, kocham twoje opowiadania. ♥ Jak zawsze super. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak skończysz tego bloga to cie spale na stosie, zajebiście piszesz, bardzo mi się podoba *___*

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie musisz mi dziękować. :)
    Szkoda tylko, że za niedługo koniec... A ja zdążyłam już pokochać Emily Backstorm... :'(
    ***
    Nie, no... teraz to mnie ten ojciec Sofii wkurzył... Żeby jednej córce pozwolić spełniać marzenia, a drugiej nie?! -.-
    Cieszę się, że Emily chce pomóc Sofii. Jak już mówiłam, Em jest wspaniała. :)
    ***
    No, no... Emily ma bardzo dobre plany. Buahahahaha! I dobrze, że teraz Marie nie będzie podróżować! Oj, zaczyna mi się udzielać szydercza atmosfera rozdziału... xd
    ***
    Rozdział nie powiem zły, ale nie wiem... nie tego oczekiwałam. Nie chcę Cię krytykować, ale po prostu, jak dla mnie, było tam za mało Hemily. ;) Poza tym jest fajnie. Widzę, że intrygi w ostatnich rozdziałach są na pierwszym planie.
    Coś ostatnio nie mam weny do pisania dłuższych komentarzy... Hmm... to pewnie przez to ugryzienie. xD
    No nic... wystarczy mi przyznać, że wspaniale piszesz i czekać na kolejny rozdział, w którym, mam nadzieję, będzie więcej Hemily. Poza tym marzę o długim rozdziale. ; ))

    OdpowiedzUsuń
  8. Krótko, ale bardzo fajnie *____* Już tylko 8 rozdziałów ? Szkoda, ale mam nadzieję, że stworzysz jeszcze kolejne :)

    http://dancinginyourarms.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam nadzieje że po zakończeniu tego bloga rozpoczniesz nowy ? Kocham twój styl. Ta historia mnie wciągnęła. Rozdział świetnyy <33333 Bardzo podoba mi się ten szablon.:) xxx

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział :* Nie mogę uwierzyć, że jeszcze tylko 8 rozdziałów.. strasznie szkoda. Mam nadzieję, że będziesz pisać innego bloga jeśli tego już skończysz. Czekam na nexta :**

    OdpowiedzUsuń