piątek, 13 kwietnia 2012

Rozdział 27

-Kochanie , panna młoda w domu ! - krzyknęłam , pchając drzwi wejściowe.
-Ooo , Emily nie wiedziałem... - powiedział Harry , wchodząc do holu....w samych bokserkach. - O ! Dzień Dobry pani Backstorm.
Loczek spłonął rumieńcem , ja też nie mogłam powstrzymać się od chichotu , za to mama śmiała się tak głośno , że sąsiedzi mogliby na nas donieść (zrobili już to nie raz). W białej kiecce z uśmiechem na twarzy , moja rodzicielka była całkiem niezłą laską , nie dziwię się , że taki facet jak Connor (no może , oprócz tej wady , że miał skłonności wojownicze , poza tym był Adonisem.) zwrócił na nią uwagę. Poprowadziłam ją do kuchni , poprosiła mnie o herbatę z pigwy. Niestety , ale herbaciany dobytek Harry'ego nie był zbyt ogromny , posiadał jedynie herbatę zwykłą i zieloną. Tak więc , żeby nie sprawić mamie przykrości postanowiłam poświęcić się i zejść na dół do sklepu. Wzięłam ramoneskę , wyszłam z mieszkania i zbiegłam po schodach.  Wpadłam do sklepu , na kasie siedział akurat mój znajomy - Evan.
-Jakaś nagła sytuacja ? - zapytał , unosząc lekko kąciki ust.
-Macie herbatę z pigwy ? - dodałam , podchodząc do lady.
-Dla ciebie wszystko. - rzekł Evan , lekko u kłaniając się. - Ale mam nadzieję , na płytę z autografem.
-Naturalnie.
Sklepikarz podał mi opakowanie herbaty , podziękowałam , a za szybką pomoc zostawiłam spory napiwek , z powrotem popędziłam na górę. Biegnąc po schodach przeczytałam etykietkę , herbata została sprowadzona tutaj z Polski , a najdziwniejszą rzeczą jaką odkryłam na etykietce było to , iż tylko w 25% składa się z pigwy.
-Mam !  - wrzasnęłam wbiegając do środka. Nie usłyszałam odpowiedzi , dlatego zajrzałam do salonu. H. siedział z moją mamą razem przy pianinie. Wyglądali razem uroczo , lecz przez skłonności Hazzy do romansów z kobietami starszymi od siebie , postanowiłam zakończyć tę sielankę.
-Ekhem. - chrząknęłam. Oni nie zwrócili na mnie uwagi , zapatrzeni byli w klawiaturę. - Halo !
Kiedy ruszyłam w ich kierunku , pokazali mi coś , co tak ich zafascynowało w klawiaturze , a tak konkretnie dwie kartki , na których widniał napis "Kochamy Emily". Uśmiechnęłam się szeroko i rzuciłam w nich herbatą. Całkiem fajnie jest mieć przy swoim boku dwie ukochane osoby. Byłabym w pełni szczęśliwa , gdyby był tu jeszcze tata.
-Emily , dziękuję. - usłyszałam głos mamy.
-Ale za co ? - spytałam , kompletnie nie wiedząc , o co jej chodzi. - Za herbatę ? Drobnostka.
Mama pokręciła przecząco głową. Wstała i podeszła do mnie tanecznym krokiem. W jej oczach zauważyłam łzy naprawdę , aż tak się wzruszyła tą herbatą ? To chyba normalne , że nastolatka kupuje swojej matce rzeczy o które poprosi.
-Za to , że mnie uratowałaś. - mruknęła , ujmując moją twarz w swoje dłonie.
Ja ? Uratowałam ? To chyba , na serio jest spragniona , iż gada takie głupoty.
-Mamciu , to chyba jesteś naprawdę spragniona , że dziękujesz za taką pierdołę jak ta herbata. - burknęłam.
-Nie. Dziękuję za uratowanie mnie przed tym nieszczęsnym małżeństwem.
Aaaa , więc o to chodziło.
-Tak , naprawdę powinnaś podziękować Connor'owi. On przysłał mi sms'a. - szepnęłam do jej ucha , w którym miała srebrnego kolczyka z niebieskim kamieniem szlachetnym.
Mama niespodziewanie szybko zarzuciła mi swoje ręce na szyję. Poczułam się dokładnie , tak samo jak wtedy kiedy szłam pierwszy raz do szkoły. Czułam , że wszystko będzie ok , a jeżeli nie to w domu czekają na mnie dwie osoby , które mnie kochają i pomogą. Bezpieczna. Czułam się bezpieczna.
***
-Mogę ? - szepnęłam , patrząc na śpiącą mamę. Nawet we śnie wyglądała jak modelka , Adriana Lima mogła się wypchać.
-Jasne. - odpowiedziała , odkrywając kawałek łóżka. 
Zachowałam się jak mała dziewczynka. W środku nocy przyszłam , by położyć się obok mamusi. Musiałam się nią nacieszyć , w końcu za 5 dni ruszamy w trasę. Trasę , która potrwa 1,5 miesiąca. Zaczęłam kręcić jej włosy , robiłam tak od zawsze.
-Em , zachowujesz się jak mała dziewczynka. - rzuciła mama.
-Najwyraźniej jeszcze nią jestem. 
-I zawsze będziesz. - dodała mamcia , odwracając się do mnie i uśmiechając. 
-Ja i ty mamo. 
-Ja i ty Emily.
***
Staliśmy na lotnisku. Właśnie dzisiaj zaczynała się nasza trasa "Warm Europe Tour". W 9 czekaliśmy na nasz samolot do Lizbony , gdzie mieliśmy zagrać nasz pierwszy koncert. Wszyscy byliśmy strasznie zaspani , była 1 w nocy. Nie rozumiem , dlaczego Carter i Derek (menedżer One Direction) załatwili nam nocny loy. Koncert miał zacząć się o 18:00 , równie dobrze moglibyśmy wylecieć w południe. Siedziałam na jednym z tych niewygodnych krzeseł. Mag dosiadła się do mnie. Od czasu naszej kłótni , nie zamieniłyśmy ani słowa.
-Em , ja nie uważam cię za wariatkę. Po prostu wizyta dobrze , by ci zrobiła. - rozpoczęła rozmowę Magdalena. 
W pobliżu nie było nikogo. Nialler z Nickole i Harry'm poszli do bufetu , Liam rozmawiał przez telefon z Danielle , która poszła do łazienki ,a Zayn wraz z Tomlinson'em poszedł na spacer po sklepach.
-Nie mam zamiaru z tobą rozmawiać.
Dziewczyna potargała swoje długie , brązowe włosy.
-Emily , ja nie zniosę dłużej tej ciszy między nami. Jesteś moją przyjaciółką i chcę dla ciebie tego , co najlepsze. - powiedziała z troską w głosie. 
-Więc odejdź. - odparłam , wstając z krzesła.
Po dłuższej chwili jaka nastała między nami , Mag wydukała łamliwym głosem:
-Znienawidzę siebie , jeśli cię stracę.
Nie odpowiedziałam , podeszłam w stronę okna. Wiedziałam , że jeżeli razem z Mag nie zakopiemy topora wojennego - trasa będzie trudna. Chciałam , żeby ktoś mnie teraz przytulił.
-Emily ! - usłyszałam za swoimi plecami krzyk. Krzyk dziecka. Odwróciłam się , a w moją stronę biegła Jessie. Krzyknęłam ze szczęścia i rzuciłam się w jej kierunku. Wzięłam ją na ręce i przytuliłam. W moją stronę szedł też tata i Yasmine , którą najwyraźniej coś podnieciło.
-Co wy tu robicie ? - zapytałam , witając się z ojcem.
-Przyjechaliśmy , by życzyć ci powodzenia. - odpowiedziała moja przyrodnia siostrzyczka.
-A nie zgadniesz , kto wpadł na ten pomysł...Yasmine. - wrzasnął tata , pokazując na swoją żonę , która prowadziła rozmowę z Magdaleną. Podeszliśmy w ich kierunku.
-Och ! Emily , masz wspaniałą koleżankę. - rzuciła Yasmine , biorąc Mag pod rękę.
-Taa. - rzekłam , rzucając stylistce chłodne spojrzenie. 
-Przyjaźnimy się. - oznajmiła Poleis (nazwisko Magdaleny) , znieważając moje chłodne spojrzenie.
W naszą stronę biegła Carter z resztą ekipy. Zabawnie wyglądała chwiejąc się , co chwila na swoich wysokich szpilkach. 
-Hej ! Dziewczyny ruszajcie pośladki , za 10 minut odlot.
Zrobiło mi się smutno , bo musiałam rozstać się z tatą oraz Jessie. Przytuliłam mocno siostrę , stawiając ją na własnych nogach. Tata pocałował mnie w czoło i powiedział , że mam dzwonić do Niego codziennie. Rzuciłam im na pożegnanie "uśmiech" i poszłąm w stronę sali odlotów.
***
Kochana Emily Jade !
Dzisiaj są Twoje 16-naste urodziny. Chciałem życzyć Ci wszystkiego najlepszego , spełnienia marzeń , miłości , błogosławieństwa Bożego (choć wiem , że jesteś niewierząca). Jest mi smutno , iż nie mogę usłyszeć Twojego głosu i Cię uścisnąć. Z Okazji urodzin do listu dołączyłem mały prezent. Twoja matka powiedziała mi , że chcesz wziąć udział w castingach do X-Factora. Cieszę się z tego powodu ! Masz niesamowity dar i powinnaś pokazać go światu. Do dnia dzisiejszego , nie mogę uwierzyć , że mam tak wspaniałą córkę. Mam powiedziała mi , także o piosence , którą napisałaś o mnie. Wysłała mi ją mailem i choć nazywa się "I don't need you" uważam , że jest dobra. Wiem , iż nadzieja matką głupich , lecz mam ją i wierzę , że gdzieś w środku serca - kochasz mnie.
                                                                                                                                 1-4-3
                                                                                                                                 Tata
Z koperty wyjęłam niebieską bransoletkę. Kiedy ją założyłam , poczułam jakby tata stał obok. Za chwilę miałam wejść na scenę. Strasznie się bałam. Wzięłam do ręki mój telefon i wykręciłam numer.
-Cześć tatku. - powiedziałam do słuchawki. - Zaraz mam pierwszy występ i strasznie się boję.
-Emily , nie masz się czego bać. Wierzę w ciebie , poradzisz sobie. To ma być dla ciebie zabawa , tylko i wyłącznie. Bałaś się kiedyś grać w berka ?
Zapomniałam , że rozmawiam , że rozmawiam przez telefon i pokręciłam głową.
-Halo ? Emily , jesteś tam ?
-Nie , nie bałam się.  - odpowiedziałam na zadane pytanie.
-Tak , więc nie potrzebnie się denerwujesz.
-Dzięki , tato. - powiedziałam i rozłączyłam się. 
Uśmiechnęłam się szeroko. Usłyszałam , że zespół zaczął grać melodię piosenki "1-4-3".
-Powodzenia. - powiedział ktoś za moimi plecami.
Odwróciłam głowę. Stał tam Lou.
-Dziękuję. - rzuciłam z uśmiechem i wbiegłam na scenę.
_________________________________________________________________________________
Dodałam dzisiaj dla was długi rozdział. Mam nadzieję , że się spodoba i skomentujecie. Każdy komentarz to dla mnie wsparcie w pisaniu. Więc proszę. 

10 komentarzy:

  1. Bardzo bardzo bardzo mi się podoba jak zwykle ♥__♥

    @Lovato1DGrande

    OdpowiedzUsuń
  2. jak zwykle świetnie. dalej, dalej :D Dodasz jeszcze w weekend? <3

    OdpowiedzUsuń
  3. NO WYBACZ MI EJ! ;-D rozdział jest wspaniały i świetnie, że taki długi.
    Czekam na następny i domagam się więcej Lou <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiedziałam że będzie świetny ! Jestem pełna podziwu dla twojego talentu ! Widzę,że musiałaś się bardzo napracować bo rozdział jest fantastyczny i dosyć długi.

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jest super! Już nie mogę się doczekać następnego
    a więc pisz pisz pisz pisz szybko !

    OdpowiedzUsuń
  6. Niesamowity, jak zawsze :) Bardzo podobał mi się wątek z mamą. Nie mogę doczekać się kolejnego :)

    just-alexia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Ekstra blog...Nie moge się doczekać nastepnego rozdziału ;) Mam nadzieję , że napiszesz go jeszcze dziś. Mogę prosić abyś info o nowym rozdziale pisałan na twiterze ? Followałam Cię więc bedę wiedziec ;)
    Pzdr.

    OdpowiedzUsuń
  8. Harrold w gaciach. xD < 3
    Haha, Connor Adonisem! xD Co jeszcze? -.- On jest zły!
    Hmm... tylko 25% pigwy? To tylko w Polsce! ;D
    Jakie to słodkie.. *w* - Em kręcąca włosy swojej mamy. ^^
    Dobraa, jednak lubię Yasmine. xD
    Ach... jej tata jest taki kochany! < 3
    Lou też jest niczego sobie. ;D

    OdpowiedzUsuń