Ciekawe , czy zmienił się w ciągu tych dwóch lat. Ostatnim razem był ubrany w jeansy od Versace , łososiową koszulę i granatową marynarkę.
-Serio ? To dlaczego nie odezwałeś się od dwóch lat , nie odwiedziłeś mnie ani razu. - wybuchłam. - Zapomniałeś już , że masz córkę ?
Nie mogłam się powstrzymać. Musiałam mu to wygarnąć.
-Jak to ? Emily...Twoja matka dwa lata temu zakazała mi się z Tobą w jakikolwiek sposób kontaktować.
Co ? Moja mama....przecież ona nie zrobiłaby czegoś tak okrutnego. Po co ? W jakim celu ? Mieszkam z nią.
-Kłamiesz. - syknęłam. - Ona nic takiego nie zrobiła.
Jak miałam wierzyć facetowi , który okłamywał mnie i moją mamę mówiąc , że ma spotkania z klientami , a na prawdę zabawiał się z Yasmine.
-Nie , nie kłamię. Zabroniła mi tego. Emily , wiem że już raz zawiodłem Twoje zaufanie , ale nie tym razem. Mówię prawdę.
Przecież jeśli on mówił prawdę , matka utrzymywała mnie dwa lata w kłamstwie. Powtarzała , że już nic nie znaczymy dla Niego. Że zapomniał.
-A powiedziała Ci , chociaż dlaczego ? - zapytałam , wielka gula w moim gardle urosła do rozmiarów piłki do kosza.
-Nie. Nie podała konkretnego powodu.
-Ale nie mogłeś , choć spróbować się ze mną skontaktować. Nie próbowałeś. - rzekłam.
Nastała niezręczna cisza.
-Nie wierzę...Emily , ja wysyłałem do Ciebie listy. Od dwóch lat. Nie mogę pojąć , z jakiego powodu Skyler nie przekazała Ci ich.
Po tych słowach zrozumiałam.
-Mama chciała się na Tobie zemścić za rozwód. Chciała bym i ja się od Ciebie odsunęła i znienawidziła Cię...
Nie wierzyłam , że osoba taka jak moja matka miała w sobie tyle zła i nienawiści. Rozumiem , była zła na tatę , ale żeby posunąć się tak daleko.
-Emily , to na pewno nie to. - burknął , w jego głosie usłyszałam nutkę współczucia.
-Tato , ona chciała bym Cię znienawidziła. Nie rozumiesz ?
Mruknął coś do słuchawki , ale nie zrozumiałam go. Chciałam jak najszybciej zakończyć tę rozmowę i udać się do domu , by wyjaśnić to zajście.
***
Mama siedziała w kuchni pijąc kawę. Ubrany miała zielonkawy kombinezon z najnowszej kolekcji Mango. Włosy spływały delikatnymi falami na ramiona.
-Kiedy zamierzałaś mi o tym powiedzieć ? - do kuchni wparowałam w moich wojskowych butach i z kurtką na grzbiecie.
-Zdejmij buty dziecko. Zaraz ubrudzisz cały dywan. - odpowiedziała spokojnym tonem , biorąc kolejny łyk kawy. - I niby o czym miałabym Ci powiedzieć ?
Niezła z niej aktorka. Z jej twarzy nie można było nic wyczytać.
-Że ojciec wysyłał do mnie listy oraz że zabroniłaś mu się ze mną kontaktować. - fuknęłam , byłam strasznie zła , można powiedzieć , iż byłam rozwścieczona dokładnie tak samo jak Niall gdy zabraknie jajek , a on ma ochotę na omlet. Na jej buzi pojawił się wyraźny grymas. Rozgryzłam ją. Teraz było dla mnie ważne , by dowiedzieć się dlaczego tak zrobiła.
-No i co ? I tak Cię nie kochał. Nie pamiętasz co zrobił ?
Coś we mnie pękło. Jak ona mogła tak powiedzieć ?
-Może i nas zostawił , ale ja mu to wybaczyłam. Teraz tłumacz się dlaczego...dlaczego tak zrobiłaś ! - wrzasnęłam.
-Nienawidzę go ! Zostawił mnie samą z Tobą. Kochałam go , a on po prostu zostawił mnie dla jakiejś dziwki. - powoli ruszyła w moją stronę. - Widziałam jak świetnie się czułaś w jego towarzystwie. Ze mną nigdy nie bawiłaś się tak dobrze.
Ona bała się , że ją zostawię. Bała się , że będę chciała zamieszkać z ojcem. Zachowywała się jak wariatka. Po jej policzkach ciekły łzy.
-Posunęłaś się za daleko. - warknęłam. - Odchodzę.
-Nie zrobisz mi tego Emily. - złapała mnie za rękaw.
-Owszem. Wyprowadzam się. - po raz pierwszy w życiu sprzeciwiłam się jej. Pobiegłam do moje pokoju. Z szafy wzięłam walizkę i zaczęłam wrzucać do niej ubrania.
-Emily , popełniłam błąd , ale proszę wybacz mi.
Nie słuchałam jej. Poszłam do jej pokoju i otworzyłam etażerkę. Wypełniona była zamkniętymi kopertami zaadresowanymi do mnie. Wyjęłam je i zeszłam na dół. Zamykając za sobą drzwi , usłyszałam jej krzyk "Emily...proszę zostań!".
***
Szkoda , że wcześniej nie pomyślałam gdzie przenocuję , gdy już wyniosę się z domu. Jedynym odpowiednim miejscem było mieszkanie Harry'ego. Byłam w pobliżu apartamentowca , więc postanowiłam złożyć mu niezapowiedzianą wizytę. Zadzwoniłam domofonem. Po chwili usłyszałam głęboki i uspokajający głos Hazzy:
-Słucham ?
-Cześć , Harry. Mam prośbę. Czy mogę wejść ?
Nie usłyszałam odpowiedzi , po prostu otworzył mi drzwi.
jej matka zachowuje się jak wariatka =/ Ale trochę ją tam rozumiem .. Niech Em przeprowadzi się do ojca - to bd chyba najlepsze rozwiązanie ;d Swietny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńNo widze że sprawy się troche pokomplikowały.. :(
OdpowiedzUsuńAle bardzo mi sie podoba rozdział ;*
@openupheart
Mi też bardzo się podoba *.* Nie myślałam, że jej matka jest zdolna do czegoś takiego -.-
OdpowiedzUsuńrobi się coraz ciekawiej czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńNo, no, no kochana nie spodziewałam się że tak dobrze piszesz ;) Ja tu zabiegana ale wciągnęła mnie ta Twoja historia ma niespodziewane zwroty akcji a to ważne! Trzymam kciuki za następne rozdziały powodzonka ;*
OdpowiedzUsuńRozumiem, że jej matka nie chciała, żeby ojciec jeszcze skrzywdził Em, ale w takiej sprawie przesadziła. Nie dziwię się, że Emily się od niej wyprowadziła. Jednocześnie jestem wkurzona na jej matkę, ale też smutno mi z powodu jej ojca. Biedaczek myślał, że Em dostaje jego listy i nie chce mu odpisywać, a nie że nie może... Ach, ja bym tą jej matkę strzeliła, za przeproszeniem, w pysk. -.^
OdpowiedzUsuńRozdział świetny. < 3