sobota, 10 marca 2012

Rozdział 9

Louis obrócił się i spojrzał kto opluł go właśnie wodą. Chyba nie zaskoczyła go wiadomość , że to ja. Demi i Joe dostawali gratulacje od innych uczestników imprezy. Postanowiłam nie być gorsza i poszłam w ich kierunku.
-No...to...em żeby wam wyszło. - wykrztusiłam z siebie.
-Dzięki Emily , to miłe z Twojej strony. - zdziwiłam się , że Joe znał moje imię.
   Nie wiedziałam gdzie mam się podziać. Przypomniała mi się głupia sytuacja z Tomlinson'em. Poszukałam go i ruszyłam w jego kierunku. Po zerwaniu z Eleonor wyglądał na przybitego , nie był tak wesoły jak zawsze. Stał w rogu pokoju z czerwonym kubkiem.
-Louis przepraszam za te wodę. - mruknęłam z wyraźną skruchą w głosie.
-Nie szkodzi Em. - uśmiechnął się blado. Nie mogłam znieść smutnego Louis'a.
-Lou , musisz pozbierać się po Elle. Jeśli odeszła to znaczy , że nie była tą jedyną. Możesz zaprzeczyć , ale po świecie chodzi przyszła pani Tomlinson , a wcale o tym nie wiem.
-Em , nie rozumiesz. Kochałem ją , a ona odeszła z dnia na dzień. Moje serce krwawi i nie wiem czy kiedyś przestanie.
Złapałam go za ramiona i potrzęsłam.
-Tomlinson , ja też miałam złamane serce , a jak widzisz trzymam się całkiem nieźle. Pamiętasz jak Niall "umierał" , bo Carter nie chciała się z nim umówić ? - powiedziałam patrząc mu prosto w oczy.
-Ale Carter , no jest..hm starsza od Niallera o 9 lat , dlatego odmówiłam. - bąknął Lou.
-To też się liczy. A na dzień dzisiejszy flirtuje z tą Nickole. - pokazałam dłonią. - Pozbierał się , z Tobą też tak będzie.
-Ja nie chcę innej , pragnę Eleonor. - te słowa mówił już łamiącym się głosem. W jego oczach pojawiły się łzy. Jak zacznie płakać , to ja też. Elle musiała być dla Niego #1 w sercu. To smutne , że go rzuciła. Miałam ochotę ją zatłuc.
-Proszę Lou. Nie płacz. Mam dla Ciebie pewną ofertę. Przyjdź do mnie jutro. Pokażę Ci pewną terapię na złamane serce.
-Będę o 20.
  Chciałam już tylko pożegnać się z Demi , dać jej prezent i wyrwać się stąd. Demster stała przy wieży gadając z H. Podeszłam do nich.
-Harry mógłbyś zostawić nas same ? - poprosiła Lovato widząc , iż idę w ich stronę.
-A dlaczego ?
-Lepiej idź pocieszyć przyjaciela. Louis jest załamany. - odpowiedziałam.
Gdy usłyszał , że Tomlinson'em jest coś nie tak poleciał jak wściekły.
-Ja już będę wracała do domu , a jeszcze się nie pożegnałyśmy , więc pomyślałam , że to będzie dobry moment. - z torby wyjęłam mały pakunek. Demi wyjęła z niej ramkę ze zdjęciem. Naszym zdjęciem.
-Jesteś taka słodka. - pociągnęła nosem. - Będę za Tobą strasznie tęsknić. I pamiętaj o mnie. Mam nadzieję , że mnie odwiedzisz kiedyś.
Z moich oczu polały się potoki łez. Przytuliłam Dems. Nie chciałam się z nią rozstawać. Była taka wspaniała. Powoli wywinęłam się z uścisku. Po policzkach Dee spływały łzy. - Wiesz , ja nie płaczę , tylko...ten..no oczy mi się spociły. - wydukała wycierając łzy. - Ja też mam coś dla Ciebie.
Z szuflady na której stała wieża wyjęła jakiś papier.
-To są bilety do Los Angeles. Są ważne przez pół roku , więc nie musisz się martwić.
Bilety do L.A , dostałam bilety do L.A . Demi chce żebym ją odwiedziła...to cudowne. To niesamowite , jak fajnie jest mieć przyjaciółkę.
Do Lovato przyległ Jonas.
-No to do zobaczenia Backstorm !
Pokiwałam im ręką na do widzenia. Wyszłam z ich pokoju i nacisnęłam guzik do windy. Wyjęłam swój blackberry i napisałam na twitterze
Jutro pracowity dzień #wishmeluck
***
Wchodząc do domu usłyszałam śmiechy. Był to śmiech mojej mamy i kogoś jeszcze ... Głosy dochodzily z salonu. Zdjęłam płaszcz oraz buty i na paluszkach pobiegłam sprawdzić co się tam dzieje. Na kanapie siedziała moja rodzicielka i jakiś kolo. Nie wiedziałam jego twarzy ponieważ mebel ustawiony był tak , iż dwaj osobnicy byli do mnie odwróceni plecami. Facet miał brązowe włosy , równo ścięte , przewyższał moją matką wzrostem , nie miał wyrobionych bicepsów. Jego głos był dość gruby. Postanowiłam ich podsłuchać.
-Tak się cieszę , że mnie odwiedziłeś Connor. - powiedziała mama , nieco za słodkim głośnikiem.
-Ach Skyler. Dawno się nie widzieliśmy , nie masz za co dziękować. - rzucił Connor , obejmując moją matkę ramieniem. Tego było już za wiele. Nie , że nie chcę by moja mamuśka znalazła faceta. Sęk w tym , że kiedy ktoś z naszej rodziny powie do niej "Skyler" (jej drugie imię) drze się , iż mamy tak do niej nie mówić , a temu mężczyźnie uszło to płazem. Nie wiedziałam też czy Connor nie pamiętał imienia mojej mamy czy ona kazała tak do siebie mówić. Nienawidziła swoich dwóch pierwszych imion (z trzech) - Ariana Skyler. Zawsze kazała do siebie mówić Mary (trzecie imię). Nawet na drzwiach swojej kancelarii prawniczej wisiała tabliczka z napisem: " Mary Shulman-Backstorm ". Teraz koleś przybliżał swoją gębę do twarzy mojej matki. Koniec , muszę to skończyć.
-Cześć mamo ! - wrzasnęłam , ile sił w płucach.
Oboje podskoczyli na kanapie. Mama zwróciła twarz w moją stronę z kamienną miną (to chyba jedyny plus bycia prawnikiem , iż masz wspaniale opanowaną mimikę).
-Witaj Emily. Nie słyszałam jak weszłaś. - podniosła się z kanapy. Wyglądała...tak jakoś bardziej zadbanie. Wiem ! Pofarbowała swoje włosy na blond. Jej "kolega" wziął z niej przykład i tak , że wstał.
-To jest Connor. Connor Levitt. Mój przyjaciel.

4 komentarze:

  1. Wow.. no to się porobiło nieźle xd Smutne pożegnanie.. biedny Lou.. no i ten 'przyjaciel'... oj coś czuje, że będzie się działo ;d czekam na NN ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale się probiło :) Ale fajne... chciałbym tak szybko napisać coś ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Smutny Lou ;C nie mogę.. pociesz go jakoś!
    Ciekawe kim będzie ten Connor : D
    Pisz dalej <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział. < 33
    Biedny Lou. :( Mam nadzieję, że w tym rozdziale znajdzie sobie kogoś lepszego, bo strasznie mi go smutno :'(
    Em ma BlackBerry! ;o To MOJE! xD ;D
    Awww, Dee zachowała się bardzo miło, gdy wręczyła Emily bilet do LA. < 3
    Już nie lubię tego Connora. -.-
    AdamLambertxD xx

    OdpowiedzUsuń